Wielkopolanie wobec wojny polsko-bolszewickiej

Sierpień 1920 r. był wyjątkowo gorącym miesiącem w Polsce. Zbliżające się do Warszawy oddziały bolszewickie liczyły na łatwe zwycięstwo, ale pomyliły się. Cały kraj stanął do walki. Naturalnie Wielkopolanie nie stali na uboczu, wspomagając walczących na wiele sposobów.

W czasie wojny najważniejsi są żołnierze, a tych z Wielkopolski nie brakowało pod Warszawą i w innych bitwach tej wojny. Pierwsi do boju wyruszyli powstańcy wielkopolscy, z których sformowano Armię Wielkopolską. Już latem 1919 r. wyruszyła ona na wschód, jednak kontrofensywa sowiecka, która ruszyła w maju 1920 r., radykalnie zmieniła korzystną do tej pory sytuację wojsk polskich. Sowieci zaczęli zbliżać się do Warszawy. Wielkopolska leżała wprawdzie daleko od frontu, ale wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę co będzie, jeśli bolszewicy zdobędą Warszawę. Nad Wartą, Prosną, Wełną, Baryczą, Obrą i Notecią nastąpiła powszechna mobilizacja.  

1. Zdzisław Jasiński “Alegoria polskiego zwycięstwa w 1920 r”.

Wiece i odezwy

Kontrofensywa bolszewików i groźba zajęcia kraju przez Armię Czerwoną przyniosła wzrost nastrojów patriotycznych w całym kraju. Nie inaczej było w Wielkopolsce. Już 3 lipca cieszący się wielkim autorytetem nad Wartą gen. Józef Haller, wezwał współziomków pod broń i zaapelował o powszechną jedność i ofiarność w obliczu powszechnego zagrożenia dla niepodległości. Z podobnym apelem wystąpili także inni działacze społeczni i polityczny, m.in. Władysław Seyda, były członek Naczelnej Rady Ludowej i Minister Byłej Dzielnicy Pruskiej oraz poseł do Sejmu Ustawodawczego.

2. Gen. Józef Haller.

W obliczu niebezpieczeństwa bolszewickiego uruchomiono kompanię propagandową na tak ogromną skalę, jakiej tu do tej pory chyba nie widziano. Wciągnięto do niej całą prasę, masowo drukowano i rozprowadzano ulotki, organizowano wiece i to zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych ośrodkach, a nawet na wsiach. W akcję mobilizowania społeczeństwa włączył się także Kościół katolicki, organizując nabożeństwa, msze i pielgrzymki.

Wiece miały szczególne znaczenia i dużą siłę oddziaływania na prowincji, gdzie nie zawsze docierała prasa. Gromadziły one miejscową ludność, do której przemawiali działacze cieszący się powszechnym autorytetem. Wiece sprawdziły się już w czasie walki w germanizacją. Tym razem także okazały się skuteczne. Wielu młodych ludzi uczestniczących w owych wiecach deklarowało chęć włożenia munduru i wyruszenia na front. Zbierano także fundusze na cele wojenne.

3. Władysław Seyda.

Wykłady i odczyty

Krzewić patriotyzm i ofiarność w sytuacji zagrożenia wojennego można było na wiele sposobów. Bardzo popularne okazały się wszelkiego rodzaju pogadanki, odczyty i wykłady o treści patriotycznej, podczas których dyskutowano o aktualnej sytuacji w kraju i przypominano wybrane wydarzenia z historii Polski. W tę akcję włączyli się profesorowie powołanego zaledwie rok wcześniej Uniwersytetu Poznańskiego. Cykl wykładów przez nich wygłaszanych nazwano „Polska obecna i przyszła”. Wśród prelegentów znaleźli się m.in.: ekonomista Edward Taylor („Najważniejsze zadania gospodarcze”), historyk Kazimierz Tymieniecki („Pierwsze wskrzeszenie państwa polskiego a chwila obecna”), prawnik i późniejszy rektor UP Antoni Peretiatkowicz („O problemach konstytucji”) i wielu innych. Zresztą wielu wykładowców i studentów UP zgłosiło się do wojska.

4. Collegium Minus Uniwersytetu Poznańskiego, zdjęcie z lat 20. XX w.

Pomoc materialna

Akcja propagandowa osiągnęła swój cel. Wielkopolanie podporządkowali się wymogom wojny i nie szczędzili środków materialnych w celu wspomożenia wysiłku wojennego całego kraju. Koordynatorem całości akcji pomocowej został powołany wkrótce do życia Obywatelski Wojewódzki Komitet Obrony Narodowej. Na jego czele stanął współzałożyciel i pierwszy rektor Uniwersytetu Poznańskiego, wybitny lekarz Heliodor Święcicki. W skład kierownictwa Komitetu weszli też m.in.: prezydent Poznania Jarogniew Drwęski, prezes Rady Miejskiej Władysław Mieszkowski, ksiądz Józef Prądzyński i wybitny socjolog, profesor Florian Znaniecki.    

5. “Bij Bolszewika!”, polski plakat propagandowy z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Najważniejsza była jednak pomoc materialna dla walczących. Przybrała on różnorodne formy. Ziemianie oferowali działki ziemi dla najbardziej zasłużonych żołnierzy, szewcy obiecywali szyć buty dla wojska, a krawcy mundury. Pieniądze zbierano podczas specjalnie organizowanych na ten cel zabawach tanecznych, koncertów, przedstawień teatralnych i zawodów sportowych. Zbiórki przeprowadzano też w zakładach pracy, kościołach, siedzibach towarzystw, bankach i na ulicach. Większość zebranych kwot przeznaczano na broń i mundury dla wojska, środki medyczne, opiekę nad rannymi i działalność propagandową.

Co ciekawe, działacze wielkopolscy wezwali swych współziomków do swoistego współzawodnictwa z dawną Galicją i Królestwem Kongresowym o wysokość pomocy dla walczących rodaków. No cóż, cel był szlachetny, więc każda droga do jego osiągnięcie była dobra.

W miarę zbliżania się bolszewików do Warszawy dało się zauważyć różnice w podejściu do oceny niebezpieczeństwa zarówno przez poznaniaków, jak i mieszkańców stolicy. W Warszawie życie towarzyskie i rozrywkowe toczyło się w najlepsze, a stan oblężenia (odpowiednik dzisiejszego stanu wojennego) wprowadzono dopiero 10 sierpnia kiedy bolszewicy zbliżali się już do Radzymina. Tymczasem na niektórych obszarach województwa poznańskiego stan wyjątkowy wprowadzono już 17 lipca.

6. Plakat propagandowy z okresu wojny polsko-bolszewickiej.

Ochotnicy pilnie potrzebni

Złe wiadomości nadchodzące z frontu skłoniły władze województwa poznańskiego do powołania Zachodniej Straży Obywatelskiej. Jej komendantem został Julian Lange. Głównymi zadaniami tej formacji było wspieranie działań armii regularnej, obrona zachodnich kresów Rzeczypospolitej na wypadek zagrożenia niemieckiego, zabezpieczenia tyłów wojska polskiego i zapewnienie spokoju w województwie poznańskim, który mógł stać się strefą frontową.

Oprócz powołana Straży Obywatelskiej Wielkopolanie wykazali także gotowość do wystawienia w razie potrzeby także dodatkowej Armii Rezerwowej, mimo, że tysiące Wielkopolan walczyło już na froncie. Armia Rezerwowa miała powstrzymać marsz bolszewików w razie, gdyby Armii Czerwonej udało się osiągnąć zwycięstwo i sforsować Wisłę. Pomiędzy 10 lipca a 30 września liczba ochotników zarejestrowana w komisjach werbunkowych wynosiła 105 tys. osób. Jeśli do tego doliczymy ochotników, którzy wyruszyli na front wcześniej bez rejestracji, wówczas liczba ochotników wyniosła 160 tys. Tylko w pierwszym tygodniu, od 10 do 17 lipca, zgłosiło się 4129 osób.

Wielkopolanie stanęli w 1920 r. na wysokości zadania, przyczyniając się do zwycięstwa w bitwie warszawskiej. Doświadczenia wyniesione z czasów walki z germanizacją przyniosły owoce.

Bibliografia:

H. Lisiak, Wielkopolanie wobec najazdu bolszewickiego w 1920, „Kronika Wielkopolska”, nr 1, 1999.

Fotografie:

  1. Zdzisław Jasiński (1863-1932) / Public domain
  2. AnonymousUnknown author / Public domain
  3. unknown-anonymous / Public domain
  4. https://fotopolska.eu/14147,foto.html, autor: zuf
  5. [1] / Public domain
  6. Unknown author / Public domain

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *