Podkoziołek, czyli zakończenie karnawału na wielkopolskiej wsi

Wtorek przed Środą Popielcową jest ostatnim dniem karnawału, zwanego w tradycji ludowej zapustami. Od środy rozpoczyna się czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu. W Wielkopolsce i innych rejonach kraju, wtorek był ostatnim dniem beztroskiej zabawy i obżarstwa. Jednak tylko w Wielkopolsce i w części Kujaw ten ostatni dzień karnawału zwie się „Podkoziołkiem”.

Dziś zwyczaj urządzania wesołych zabaw i składania opłat „pod koziołkiem” w zasadzie zanikł w całym regionie. Zachowała się już jedynie nazwa, którą stosuje się wymiennie z określeniem „Ostatki”. We wtorek przed Środą Popielcową, młodzi ludzie obojga płci zbierali się w wiejskich karczmach i oddawali tańcom i zabawom, ale najpierw trzeba było wnieść stosowną opłatę…  

Koziołki i podkoziołki

Wesoła zabawa i szybkie tańce trwały do późnych godzin nocnych, a jej najważniejszym rekwizytem był „podkoziołek”, czyli figurka z drewna przedstawiająca coś na kształt kozła, choć różnie ona wyglądała w zależności od powiatu. W rejonie Sulmierzyc była to beczka przystrojona białym płótnem lub obrusem. W Kotlinie i okolicach podkoziołkiem była lalka ubrana w sukmanę, a w Domachowie koło Krobi (Biskupizna), za podkoziołka robiła głowa kozła wystrugana z brukwi. W Krzyżownikach (pow. kępiński) wprowadzano do karczmy żywego kozła, w okolicach Lwówka podkoziołkiem była figurka robiona z wikliny. W Pakosławia koło Nowego Tomyśla głowę kozła strugano z drewna, a w rejonie Wągrowca z ziemniaków. Jak widać, w każdym rejonie Wielkopolski podkoziołka przedstawiano na różne sposoby, ale przecież nie to było najważniejsze. Liczył się symbol.

Opłata za panieństwo

Jak już wspomniałem, nazwa „podkoziołek” jest charakterystyczna tylko dla Wielkopolski i części Kujaw. Najstarsza informacja o obrzędach ostatkowych z udziałem podkoziołka pochodzi z 1818 r. z Sulmierzyc koło Odolanowa, choć niewykluczone, że tradycja ta jest znacznie starsza. Nie wszędzie jednak miała ona taki sam przebieg. Co ciekawe, ojciec polskiej etnografii Oskar Kolberg (1814 – 1890) nie wspomina o zabawach podkoziołkowych w południowo-zachodniej Wielkopolsce (powiaty: gostyński, leszczyński i rawicki). Tam w ostatni dzień zapustów odbywało się wiele zabaw i kolorowych pochodów, ale Kolberg nie pisał o tańcach „pod koziołkiem”, co oczywiście nie znaczy, że ich nie było. Tam podkoziołkiem nazywano po prostu zabawy kończące karnawał. Pora wyjaśnić, na czym polegały owe zabawy.  

Figurkę podkoziołka stawiano z reguły na beczce. Przy beczce kładziono pusty talerz na datki pieniężne, które zobowiązane były uiszczać panny na wydaniu zwłaszcza te, które nie zdążyły wejść za mąż w czasie kończącego się karnawału. Pieniądze miały być rodzajem ofiary składanej przez panny podkoziołkowi. Po zapłaceniu tej swoistej daniny, młodzież męska zapraszała dziewczęta do zabawy. Tańcom towarzyszyły wesołe piosenki, jak choćby taka:

Oj ma jeszcze, oj da jeszcze!

Oj ma jeszcze pół talara,

rada by go jeszcze dała,

ma w kieszeni

do po chwili!

A to przykład innej, podkoziołkowej piosenki:

Była babusia dworu bogatego,

miała koziołka bardzo rozpustnego,

hej tak, fik mak, bardzo rozpustnego.

A ten koziołek, taki był rozpustny,

wyjadł babusi ogródek kapusty,

porwała babusia kija dębowego,

wygnała koziołka do boru zielonego.

Dzięki Kolbergowi wiemy jak wyglądały dawne obrzędy związane z ostatnim dniem karnawału w różnych rejonach Wielkopolski. W okolicach Kórnika i Środy Wielkopolskiej podkoziołkiem nazywano taniec, który tańczyła młodzież obojga płci w karczmie już po zapłaceniu daniny przez wspomniane panny. Zwykle był to oberek lub inny szybki taniec. Pieniądze szły zaś na opłacenie muzykantów i poczęstunek. W rejonie Konina wejścia do karczmy pilnował chłopak, zwany woźnym, który wpuszcza tylko kawalerów i niezamężne dziewczęta, jeśli zapłaciły one daninę podkoziołkowi, po czym młodzież hucznie się bawiła się do później nocy.

W południowej Wielkopolsce podkoziołek był zwieńczeniem hucznych zabaw, które trwały przez trzy ostatnie dni karnawału. Tam także panny składały podkoziołkowi ofiarę pieniężną, śpiewając: „Oj, trzeba dać pod koziołka, trzeba dać, jeśli która ma się jeszcze z nas wydać”. W powiecie odolanowskim istniał jeszcze zwyczaj organizowania przez chłopców barwnego korowodu, z których jeden przebiera się za niedźwiedzia, a inny za małpę. Kolejny chłopak przygrywał im na skrzypkach, a reszta zabierała ze sobą skarbonkę na datki i cztery koszyki: jeden na chleb, drugi na ser, trzeci na masło, a czwarty na jaja. Korowód następnie chodził po wsiach, odgrywając różne zabawne scenki, za co jego uczestnicy byli wynagradzani przez gospodarzy wspomnianymi produktami żywnościowymi oraz datkami pieniężnymi. Po zakończeniu zabawy, chłopcy zjadali to co dostali, a za pieniądze kupowali wódkę. Wieczorem szli do karczmy na huczną zabawę.

Symbol dobrej zabawy czy płodności?

Na podstawie zachowanych w muzeach figurek ostatkowych podkoziołków, które często były wyposażone w męskie atrybuty płciowe, etnolodzy wskazali na seksualny kontekst zabaw ostatkowych. Część badaczy uznała „podkoziołka” za relikt dawnych obrzędów inicjacyjnych, związanych z rozpoczęciem życia seksualnego. Podobnie jak podczas nocy świętojańskiej (Kupały). Starsi mieszkańcy wielkopolskich wsi rozmawiając z etnologami, półgębkiem wspominali o finałach zabaw podkoziołkowych, które kończyły się nie do końca zaplanowaną ciążą i szybkim ślubem… No cóż, ludzie młodzi, a krew nie woda. A swoją drogą, kozioł w wielu kulturach jest symbolem płodności i sił witalnych.

Rysunek Elwiro Androllego przedstawiający ostatkowe zabawy w karczmie na terenie dzisiejszej Białorusi.

Zwyczaj organizowania podkoziołków w karczmach, rzadziej w domach prywatnych, zanikł niemal zupełnie w okresie międzywojennym. Na podstawie materiałów zebranych przez badaczy wynika, że tuż po wojnie w niektórych wioskach w okolicach Konina, Kalisza i Turku organizowano zabawy nawiązujące do dawnego podkoziołka, ale nie przypominały one już starych obrzędów i zabaw ostatkowych. Na muzykantów i poczęstunek składali się wszyscy uczestnicy. Nikt także nie prowadził panien na wydaniu do tańca w barwnym korowodzie. Nie śpiewano też dawnych piosenek podkoziołkowych. W kącie stawiano figurkę koziołka, albo lalkę przebraną za chłopaka, ale był to już bardziej element dekoracji, może pamiątka po dawnych podkoziołkach, a nie podstawowy rekwizyt mający pierwszorzędne znaczenie w zabawie ostatkowej.

Spróbujmy sobie wyobrazić wieś wielkopolską w dziewiętnastym stuleciu we wtorek ostatkowy. Wieczór i noc z wtorku na środę musiały być niezwykle głośne, wszędzie słychać było muzykę, tańce, śmiechy i wesołe piosenki. Następnego dnia i przez kolejne czterdzieści dni, w karczmach było raczej spokojnie, muzykanci chowali instrumenty, a wszyscy czekali na nadejście świąt wielkanocnych, poszcząc i wstrzymując się od wszelkiego śmiechu i zabawy.    

Źródło:

A. Brencz, Wielkopolski rok obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006.

O. Kolberg, Lud, seria IX Wielkie Księstwo Poznańskie, cz. 1, seria X Wielkie Księstwo Poznańskie, cz. 2 i seria XXIII Kaliskie, Kraków 1875 – 1890.

Fotografia:  Michał Elwiro Andriolli / Public domain

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *